W Bielsku-Białej Adler Da Silva gola za trzy punkty strzelił w 90. minucie. Można było sądzić, że w rewanżu stalowcy, dla odmiany, pogrążyli Podbeskidzie już w pierwszym kwadransie.
Andreja Prokić zrobił rzut karny już w 1. minucie, ale Adrian Bukowski wykorzystał go parę minut później, bo zasadność werdyktu arbitra najpierw została zweryfikowana przez VAR.
Kolejny gol również padł po stałym fragmencie gry; po dalekim wyrzucie z autu, głową zagrał Kamil Kościelny, a będący tam gdzie trzeba Paweł Oleksy z bliska trafił bez pudła.
Biało-niebiescy mieli ustawiony mecz i ściągnęli nogę z gazu. Goście mieli więcej z gry, ale dopiero w 38. minucie wypracowali stuprocentową okazję. Akcja była składna, efektowna, Miroslav Ilicić sfinalizował ja uderzeniem do celu, ale na szczęście dla rzeszowian boczny zasygnalizował pozycje spalona i skończyło się na strachu.
W doliczonym do połowy czasie stalowcy mogli wpakować przeciwnikowi gola „do szatni” i jeśli nie „zamknąć mecz”, to wydatnie zmniejszyć rywalom szanse na powrót do gry. Niestety, Jesus Diaz huknął pięknie, lecz nad poprzeczką, a po przymiarce Szymona Kądziołki bramkarz gości z klasa obronił.
Krótko po zmianie stron po raz drugi do siatki mógł trafić Oleksy. Do celu miał blisko, lecz skierował piłkę prosto w bramkarza. Piłkarze z Podbeskidzia byli bardziej konkretni i w 55. minucie złapali kontakt z naszą ekipą. Po raz kolejny decydował stały fragment gry – tym razem rzut rożny. Po jego wykonaniu w polu karnym Daniel Mikołajewski wyskoczył najwyżej i łatwo pokonał Jakuba Wrąbla.
Gdy mijała godzina gry, po raz kolejny zapachniało trzecim trafieniem dla Stali. Tym razem szczęścia próbował Prokić, jednak piłkę z linii bramkowej wybić Mikołajewski. Obie strony grały na tak, ale efektywniejsi byli piłkarze z Bielska-Białej. Jeszcze w 66. minucie Wrąbel sparował uderzenie z ostrego kąta w wykonaniu Marko Martinagi. Kilki chwil później nic już nie poradził.
Gol padł, a jakże, w następstwie stałego fragmenty gry, a zdobył go Bartosz Bida. Wychowanek Stali, który kilka lat temu ruszył w świat (m.in. 10 goli dla Jagiellonii Białystok w ekstraklasie) zbyt wysoki nie jest (175 cm), ale zmylił czujność obrońców, po czym zrobił właściwy użytek z głowy.
"Górale" poczuli, że stać ich na jeszcze więcej i pięć minut później mieli szansę wyjść na plus; Bida wszedł między dwóch obrońców, odegrał do Ilicicia, ale ten sknocił uderzenie i nie trafił z kilkunastu metrów.
Po tym, gdy Diaz za niesportowe zachowanie zobaczył drugą żółtą kartkę, gra toczyła się prawie wyłącznie w pobliżu bramki stalowców, ale Wrąbel nie miał zamiaru nic już wpuszczać. Za to krótko przed ostatnim gwizdkiem sędziego o bramkę za trzy punkty mógł się pokusić Krzysztof Danielewicz. Golkiper Podbeskidzia jednak nie spał, wybił piłkę i oba zespoły zdobyły po punkcie. Gościom niewiele on daje, rzeszowianom też średnio smakuje.
Stal Rzeszów - Podbeskidzie Bielsko-Biała 2:2 (2:2)
Bramki: 1:0 Bukowski 5 karny, 2:0 Oleksy 14, 2:1 Mikołajewski 56, 2:2 Bida 68.
Stal: Wrąbel – Warczak, Kościelny, Oleksy, Simcak, Łysiak (89. Salamon), Kądziołka (68. Danielewicz), Bukowski, Łyczko (78. Wachowiak), Prokić (89. Hrosu), Diaz. Trener: Marek Zub.
Podbeskidzie: Krzepisz – Senić, Banaszewski, Ilicić (90. Stępniewicz), Misztal (57. Bida), Sitek (57. Zając), Kolenc (65. Małachowski), Martinaga, Willmann, Tomasik, Mikołajewski. Trener: Jarosław Skrobacz.
Sędziował: Rzucidło (Warszawa).
Żółte kartki: Oleksy, Diaz – Tomasik, Senić, Willmann.
Czerwona kartka: Diaz [85 - druga żółta].
Widzów 2678.
Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?