Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łukta: Od pluszowych misiów wszystko się zaczęło, czyli jak misie pani Basi ukraińskie serca podbiły

Wojciech Szymaniak
Wojciech Szymaniak
O tym, jak dzieci z Łukty dzieciakom z Ukrainy sprawiły trochę radości, rozmawialiśmy z Magdaleną Palińską. Nauczycielką, opiekunką wolontariatu, liderką społeczną. Charyzmatyczną, oddaną sprawie, uwielbianą przez dzieciaki.

Jak w młodych ludziach wykrzesać motywację do pomagania?

Wszystko zaczęło się od miśków pani Basi. Później były rozmowy, które przerodziły się w działania wielu ludzi dobrej woli, a finałem była radość dzieci w Ukrainie.

Ok, jak to się zaczęło?

Zacznijmy zatem od początku, czyli od małych pluszowych zwierzaków. Czasami krótka, z pozoru mało znacząca rozmowa, rodzi znaczącą akcję. Jeszcze 3 trzy miesiące temu nie pomyślałabym, że rozmowa o pluszowych misiach może być przyczyną działań angażujących tak wielu wspaniałych ludzi. Takich działań, które budują a jednocześnie są trudne i wymagają poświęcenia i wysiłku. Akcja z pomocą humanitarną , która dotarła do Kijowa była najtrudniejszą , jaką udało się zrealizować „Klubowi 8”, czyli organizacji działającej w Szkole Podstawowej w Łukcie. Nie było to łatwe, ale sprawiło nam olbrzymią radość oraz satysfakcję z tego, że robimy coś dobrego. Myślę, że pomaganie to nasz obowiązek, nasz sprawdzian bycia dobrym człowiekiem. Nie musi to być duża pomoc, pomoc na siłę, czy pomoc na pokaz. Czasami bywa tak, że los daje nam szansę i mówi „ może teraz”? Czasem jest to człowiek obok lub sytuacja , która zainspiruje do działania.

Wtedy pojawiła się...pani Basia?

Tak, Barbara Serbeńska ze Szkoły Podstawowej w Nowym Kawkowie. Pani Basia zapytała, czy mogę pomóc jej w dostarczeniu pluszaków na Ukrainę, by sprawić radość dzieciakom pokrzywdzonym w wyniku wojny. Pomyślałam, że przecież od jakiegoś czasu współpracuję ze Szkołą Specjalizowaną I-III stopnia rejonu deseniańskiego l nr 23 w Kijowie. Skoro już mamy pluszaki , to może warto zebrać jeszcze jakieś prezenty, czy potrzebne rzeczy i przetransportować je do Kijowa.

Ciekawa historia. Co było dalej?

Skontaktowałam się ze szkołą w Kijowie, pytając o największe potrzeby dotyczące ukraińskich dzieci i postanowiłam zorganizować akcję zbiorki prezentów. Pan Grzegorz Malinowski wykonał plakat promujący a sama akcja zbiórki przyciągnęła nie tylko osoby prywatne, ale także przyczyniła się do pozyskania nowych partnerów publicznych/ lokalnych. Współpracowaliśmy ze społecznością Szkoły Podstawowej w Nowym Kawkowie, II Liceum Ogólnokształcącym im. K.I. Gałczyńskiego w Olsztynie , IV Liceum Ogólnokształcącym im. Marii Curie w Olsztynie, Zespołem Szkół Zawodowych w Ostródzie, Gminnym Ośrodkiem Kultury w Łukcie oraz Publicznym Liceum Ogólnokształcącym przy Politechnice Łódzkiej. Warmińsko-Mazurska Wojewódzka Komenda OHP w Olsztynie pomogła w transporcie zebranych rzeczy. Bo to właśnie transport okazał się największym wyzwaniem. Obostrzenia na granicy kraju, który jest w stanie wojny, nie pozwalają na swobodny ruch graniczny. Dni przed wyjazdem to zbieranie potrzebnych dokumentów, mnóstwo telefonów i ten niepokój, czy wszystko się "zepnie" ? Czy pomimo trudności będziemy dalej pomagać? Oczywiście, pomaganie to jeden z filarów naszego człowieczeństwa. Pomaganie daje nam wewnętrzy spokój i radość. Gdy czynimy dobro , cieszy się cały świat.

Wasza akcja zbiegła się w czasie z pierwszą rocznicą bestialskiej napaści Rosji na Ukrainę..

W momencie , gdy już niektórzy przyzwyczaili się do sytuacji, która się dzieje obok nas. Nawet odrobina dobra, współczucia, życzliwości czy zainteresowania okazana drugiemu człowiekowi może ulżyć w cierpieniu dzieci i rozpromienić choć na chwilę , czyjeś smutne życie w niebezpieczeństwie. Nasza akcja skierowana była do konkretnych dzieci i konkretnej szkoły. Mówią, że pomoc innym daje nam satysfakcję i sprawia ,że jesteśmy szczęśliwsi. To prawda . Sama doświadczyłam tego a wraz ze mną wszystkie zaangażowane osoby i instytucje. Pani Basia miała misie i trafiły one do rąk i serc ukraińskich dzieci. Misie rozkręciły cudowną akcję pomocy dla tych, którzy potrzebują jej dzisiaj najbardziej. Pojechały za naszą wschodnią granicę wraz z kocami, kubkami termicznymi, śpiworami i słodyczami. Dziękuję wszystkim, którzy się tym zajęli a pani Basi dziękuje najbardziej. Dziękuję innym darczyńcom, odważnym kierowcom, wszystkim , którzy mieli siłę, by pomysły przekuć w konkretne dzieło przynoszące konkretne korzyści. Szczególne podziękowania kieruję do wolontariuszy Klubu 8 w Szkole Podstawowej w Łukcie, na tych młodych wspaniałych ludzi zawsze mogę liczyć.

Życzymy dalszej owocnej pracy w zaszczepianiu w młode serca potrzeby pomagania słabszym, tym, którzy są w potrzebie. To prawdziwie ludzkie. Powodzenia, i do zobaczenia.

Bardzo dziękuję, i do zobaczenia.

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Łukta: Od pluszowych misiów wszystko się zaczęło, czyli jak misie pani Basi ukraińskie serca podbiły - Warmińsko-Mazurskie Nasze Miasto

Wróć na braniewo.naszemiasto.pl Nasze Miasto